Forum ARCUS - łucznictwo i rzemiosło tradycyjne

Cześć wszystkim, niedawno zrobiłem sobie nowy łuk, płaski, klon, gryfy klejone, po sporej ilości godzin nad nim spędzonych był gotowy. Profil bardzo dobry był, nie więcej niż 0,5 cm odchylenia między ramionami, w sumie najlepszy profil z moich dotychczasowych łuków, długość 170cm, siła 20kg, długość naciągu 26''. Kilka razy sprawdzałem profil i był ok, nic nie trzeszczało, żadnych uszkodzeń. A że mam obsesję na punkcie profilu, to sprawdziłem po raz kolejny. Naciągał siię jak zwykle równo, aż nagle przy 24" jedno ramię wręcz eksplodowało, kawałek poleciał na drugi koniec pokoju. Nie mam zielonego pojęcia czemu tak się stało, nie było żadnych oznak, że coś jest nie tak, brak zgniotów, żadnych małych odprysków na grzbiecie. Po prostu NIC. Niestety, wkurzony, łuk wyrzuciłem, więc nie mam zdjęć pęknięcia. Nie dało się naprawić przez wymianę ramienia nawet, majdan cały popękał.

Nigdzie 1 słój nie był naruszony.

Pozdrawiam,
Horik

Czy chwilę przed złamaniem przyniosłeś łuk z zimnego pomieszczenia do ciepłego (albo na odwrót)?
A może łuk leżał blisko grzejnika i wilgotność drewna spadła poniżej 6%?
Jak przygotowywałeś szczapę to pamiętasz jaka była grubość górnego słoja? Jaki był stosunek bieli do twardzieli?

Nie, temperatura była cały czas podobna, slój był taki przeciętny, twardzieli nie było jeszcze za młode drzewko, średnica ok 10 cm

Przepraszam, oczywiście chodziło mi o stosunek przyrostu letniego do wiosennego.


Jak małe drzewko to możliwe, że grzbiet był za bardzo obciążony (jak to Amerykanie mówią, posiadał "koronę" czyli za dużą krzywiznę grzbietu) chociaż przy takim naciągu nie powinno być z tym problemu.